25.05.1995
Białystok
Niewysoki, nieśmiały, zawsze uśmiechnięty, kocur na swoim BMX-ie. Wszyscy go znają mimo, że on o swoją rozpoznawalność nie zabiega. Nie ma parcia na sławę. Po prostu kocha to co robi, kocha jazdę na BMX. Obecny mistrz Polski, który w tym roku będzie musiał walczenie bronić swojego tytułu.
RMD: Długo już jeździsz?
Dymek: Jeżdżę już od ponad 8 lat.
R: Powiedz nam coś o sobie, czym się zajmujesz, co porabiasz na co dzień poza jeżdżeniem. Pracujesz, uczysz się?
D: W tym roku w końcu skończyłem szkołę. Teraz mam wakacje i staram się dużo czasu spędzać na rowerze.
R: Jak godzisz naukÄ™/pracÄ™ z jazdÄ…?
D: Co prawda po wakacjach wracam znowu do szkoły, ale na pewno znajdę kilka godzin dziennie na rower 🙂
R: Opowiedz jak zaczęła się twoja zajawka. Koledzy, rodzina?
D: Na dzień dziecka dostałem BMX-a. Później się dowiedziałem, że mamy w Białymstoku taki fajny skatepark. Poznałem trochę ludzi, którzy już sporo lat jeździli i tak mi się spodobało, że jeżdżę do dziś.
R: Jest tyle różnych dyscyplin ale jednak BMX dlaczego?
D: Nie wiem dlaczego akurat BMX, tak po prostu wyszło.
R: Kto jest dla ciebie największym idolem, kim się inspirujesz?
D: Staram się patrzeć tylko na siebie i na swoją jazdę. Robię to co mi się podoba, a nie to co jest modne 🙂
R: Opowiedz nam coś więcej o swoim pierwszym rowerze?
D: Mój pierwszy rower GTX HARD ważył 15 kilo i kupiłem go za 250zł na giełdzie samochodowej.
R: Twój największy sukces?
D: Dla mnie sukcesem jest to, że jeżdżę tyle lat i sprawia mi to przyjemność.
R: A porażka?
D: Porażek nie mam.
R: Jakie kontuzje do tej pory zaliczyłeś?
D: Kontuzji było bardzo dużo. Największa kontuzja to jak złamałem piszczel.
R: Plany na ten sezon?
D: Konkretnych planów nie mam. Chcę jak najwięcej jeździć na rowerze i zwiedzać nowe skateparki.
R: Co ciÄ™ w tym najbardziej jara?
D: Wspólne wyjazdy z ziomkami.
R: Jak reagowali rodzice na to kiedy to się zaczęło, zwłaszcza kiedy pojawiły się pierwsze kontuzje, byli przeciw?
D: Rodzice nigdy mi nie zabraniali jeździć, nawet jak pojawiały się kontuzje. Po prostu wiedzieli, że i tak nie odpuszczę.